VP of Engineering, który zajmuje się także HR?

Tomasz Dziurko

14 Jul 2021.6 minutes read

Czy VP of Engineering może zajmować się też rekrutacją?

czyli wywiad z Tomkiem Dziurko, VP of Engineering SoftwareMill

English version

Od jakiegoś czasu zajmuję się społecznościami tworzonymi w oparciu o wymianę wiedzy. Grupami wokół projektów Open Source, Pythona, kobiet w nowych technologiach czy społecznościami wewnętrznymi w średniej wielkości firmach i korporacjach. Z tego punktu widzenia SoftwareMill jest w moich oczach dosyć wyjątkowym miejscem. Często jest tak, że społeczność wymiany wiedzy pojawia się dopiero, kiedy firma urośnie. W tym przypadku jest dokładnie odwrotnie. To właśnie społeczności programistyczne jak JUG czy SUG oraz znana Confitura, i drive do dzielenia się wiedzą przez między innymi Tomka Szymańskiego (CEO) stworzyły podwaliny firmy.

A jak SoftwareMill działa dzisiaj — po ponad dziesięciu latach pracy zdalnej i z ponad 70 osobami na pokładzie? Czy społecznościowy mindset jest nadal widoczny? W poniższym wywiadzie z Tomkiem Dziurko, VP of Engineering w SoftwareMill, przeczytasz między innymi o aktualnych sposobach dzielenia się wiedzą wewnątrz firmy, impostor syndrome oraz o tym, dlaczego VP of Engineering zajmuje się również procesami rekrutacyjnymi.

Kamila Stępniowska: Tomku, na twoim profilu na LinkedIn widnieje tytuł VP of Engineering, a na co dzień zajmujesz się także wyszukiwaniem nowych talentów i trzymaniem pieczy nad procesem rekrutacji, to jak to jest? ;)

Tomek Dziurko: Tak, zgadza się. Odpowiedni dobór ludzi, którzy dołączają do SoftwareMill jest jedną z najważniejszych rzeczy, o które dbam. Rynek IT jest bardzo wymagający, zwłaszcza jeśli chodzi o specjalistów z większym doświadczeniem, więc wsparcie programisty z 13-letnim stażem może tylko pomóc, zarówno jeśli chodzi o wyszukiwanie odpowiednich osób, jak i przekonanie ich, że SoftwareMill jest dla nich dobrym miejscem do dalszego rozwoju.

Na szczęście nie jest to jedyny aspekt, którym się zajmuję, choć przyznaję, że jest istotny.

KS: Na czym jeszcze polega twoja praca?

TD: W firmach produktowych, które tworzą konkretną aplikację, rola VP of Engineering jest dużo bardziej związana z aspektem technicznym. Taka osoba bardzo wspiera nadawanie kierunku technicznego, współpracuje z CTO przy wybieraniu narzędzi, języków, architektury, czyli elementów o znaczeniu strategicznym dla rozwoju produktu, więc także dla istnienia całej firmy. A ponieważ większość programistów pracuje nad rozwojem tej samej aplikacji, taki VP of Engineering koncentruje się również nad usprawnieniem komunikacji i współpracy pomiędzy zespołami. To wszystko sprawia, że rosną szanse na sukces aplikacji, a co za tym idzie — sukces finansowy firmy. Bo koniec końców to jest najbardziej przyziemna misja każdej firmy: zarabiać pieniądze, które potem można wydać na podwyżki dla ludzi albo na nowe Ferrari dla prezesa. Dokładnie w tej kolejności oczywiście :)

W przypadku firmy, która jest software housem, moja rola jest trochę inna, choć oczywiście prezes też pewnie nie pogardziłby Ferrari :) Moim głównym zadaniem, oprócz dbania o to, by w firmie pojawiały się nowe talenty, jest wspieranie zespołów w efektywnej pracy. Mam na myśli: wspieranie zdobywania i poszerzania technicznej wiedzy, współtworzenie wraz z zespołem senior deweloperów i architektów ścieżek rozwoju na poszczególnych stanowiskach technicznych, także dbanie o rozwój umiejętności miękkich w zespole oraz wsparcie wymiany doświadczeń i expa pomiędzy zespołami.

KS: Co to znaczy w praktyce? Jak stymulujesz wymianę wiedzy w SoftwareMill?

TD: Jeśli chodzi o naukę, to albo organizuję, albo pomagam rozkręcić różne grupy wymiany wiedzy wewnątrz firmy. Staramy się, żeby osoby, które chcą się uczyć albo, co nawet cenniejsze, chcą się swoimi doświadczeniami dzielić, miały do tego u nas wiele okazji. Aktualnie mamy dwie grupy, które przygotowują się wspólnie do certyfikatów (jeden z AWS-a, jeden z Apache Kafki), Technical Reading Club (obecnie omawiamy tam „Design It”, wcześniej „Designing Data-Intensive Applications” Martina Kleppmanna), równolegle działa też Soft Skills Reading Club, gdzie czytamy bardziej o ludzkim aspekcie prowadzenia zespołów i firmy. Zaczęliśmy od omówienia klasyka „Peopleware: Productive Projects and Teams”, a potem przeczytaliśmy „No Rules Rules: Netflix and the Culture of Reinvention”.

Co 2-3 tygodnie mamy wewnętrzne prezentacje techniczne albo szkolenie z jakiejś biblioteki (Cats, wcześniej szkolenie z Event Sourcing Architecture), które odbywają w ramach SoftwareMill Academy. Dodatkowo mamy grupę Architecture Kata, gdzie projektujemy różne systemy albo dyskutujemy o podejściach do integracji czy komunikacji w architekturze rozproszonej. Rozpoczęliśmy też spotkania Kuźni Team Leaderów, gdzie osoby, które już pełnią taką funkcję albo niedługo by chciały coś takiego robić, spotykają się i omawiają doświadczenia w tym obszarze.

Wszystkie te działania składają się na platformę wymiany wiedzy i doświadczeń pomiędzy zespołami w aspektach, które są „przenaszalne” pomiędzy projektami. Bo nie oszukujmy się, każdy projekt to jest trochę taki „silos informacyjny” i moją rolą jest, żeby takie silosy zmniejszać, głównie w kontekście technologii, architektury oraz sposobów efektywnej pracy z klientem. Chodzi o to, żeby różne zespoły jak najrzadziej popełniały te same błędy albo drugi raz nie wymyślały rozwiązania problemu, jeśli działające podejście zostało już stworzone czy wymyślone przez zespół innych programistów w SoftwareMill.

Zdjęcie: Confitura 2015

KS: Wracając do tematu rekrutacji. Istnieje taka szeptana opinia, że do SoftwareMill trudno się dostać. Jak to jest w praktyce?

TD: Jeśli istnieje taka opinia, warto wyjaśnić skąd mogła się wziąć. Wydaje mi się, że grają tu rolę dwie kwestie.

Pierwszą jest wszechobecny impostor syndrome, który w naszej branży odczuwa większość programistów i programistek. Wiedzy jest tyle, że nawet jak posiądziemy jej już całkiem sporo, to obok niej w głowie pojawia się również świadomość, ilu rzeczy jeszcze nie wiemy, ile nam brakuje. Jeśli mamy 100-200 znajomych z branży i każdy z nich raz w roku zatweetuje, że napisał blog posta/książkę, został commiterem jakiejś biblioteki, to okazuje się, że co 2-3 dni widzimy, że ktoś robi coś dodatkowego, że ciągle czyta/rozwija się. W rzeczywistości ludzie robią coś extra raz na jakiś czas, ale ten szum informacyjny sprawia, że myślimy, że jak przez trzy wieczory oglądamy Netflixa, gramy w grę albo czytamy trzeci tom „Diuny”, to praktycznie przegraliśmy naszą karierę w IT.

Więc to, że czujemy się słabsi, nie oznacza, że tacy faktycznie jesteśmy, i warto spróbować zaaplikować. Nawet jeśli się nie uda, to jest duża szansa, że dowiemy się o swoich brakach, co pozwoli nam przy kolejnej próbie mieć większe szanse na trafienie do fajnej firmy. Sam jestem przykładem na to, że warto próbować pomimo obaw. Zanim trafiłem do SoftwareMill, Paweł Szulc (taki bardzo dobry programista z Wrocławia) powiedział, że jeśli szukam pracy zdalnej (a wtedy w Polsce to był bardzo mało rozpowszechniony model), to jest taka firma z Warszawy i powinienem tam aplikować. Powiedziałem, że firmę znam, ale tam pracują sami wymiatacze i na pewno się nie dostanę. Na co Paweł: „Nie pie...l, wysyłaj CV” . No i wysłałem, dostałem się i oto jestem, kiedyś jako programista, a teraz jako VP of Engineering.

Drugą kwestią jest faktyczny poziom trudności rekrutacji. Jako firma chcemy rosnąć, więc wymagania nie mogą być za wysokie, żeby nie okazało się, że dołącza do nas jedna osoba rocznie. Z drugiej strony, najbardziej zależy nam na dobrych i bardzo dobrych programistach, od których obecni ludzie z naszej załogi będą mogli się uczyć. Jednocześnie szukamy też osób, które mają potencjał, chcą zdobywać wiedzę i w SoftwareMill mają pewność, że okazji do rozwoju im nie zabraknie. Mówiąc bardzo obrazowo, zależy nam na ludziach z kurwikami w oczach.

Już niedługo na naszym blogu: Druga część rozmowy z Tomaszem Dziurko na temat holakracji, cechów, Netflixa, utrzymywania midów i seniorów w software house ‒ czyli o współczesnej odsłonie firmy mocno osadzonej w wartościach społeczności.

Nota: Kamila Stępniowska współpracuje z SoftwareMill w ramach Ginger Tech.

Chcesz dowiedzieć się więcej o naszej firmie? Pobierz nasz Handbook i sprawdź, jak działa SoftwareMill :)

Blog Comments powered by Disqus.